sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 4

Chłopak wpatrywał się we mnie z furią w oczach, ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Nie wiem co takiego było w tym uśmiechu że napawał mnie taką złością i z przerażeniem. Dźwignęłam się na łokciu.
  Nie wiedziałam jeszcze o co chodzi chłopakowi. W ciągu ostatnich dwóch dni za dużo się wydarzyło, stanowczo za dużo. W tym momencie moja przyszłość była jedną wielką niewiadomą. Gdybym miała rodzinę, zastanawiałabym się czy się o mnie martwią, czekają aż wrócę do domu, czy by mnie szukali. Jednak byłam sama. To trochę bolało, nigdy nie wiedziałam jak to jest; kochać i być kochaną. Jak to jest mieć rodzinę. 
Nie miałam nawet przyjaciół, znajomych, kogokolwiek. Odkąd opuściłam dom dziecka w wieku 15 lat, nie rozmawiałam praktycznie z nikim, nie licząc kilku wizyt w klubie. 
I z tym chłopakiem. Nie z Harrym tylko z Jasie
- Wybierałaś się gdzieś?- Harry złapał mnie za nadgarstki, kiedy podniosłam się z ziemi i rzuciłam w dalszym kierunku. Obróciłam się i z impentem wpadłam na chłopaka, który objął mnie ramionami. Nigdy nie byłam jeszcze przy nim tak blisko. Pachniał... Łąką w wiosnę. Jak lato. Jak owoce. Oraz drogimi perfumami. Był silny, jednak delikatny, dwa przeciwieństwa w jednej osobie. 
  Spojrzałam w górę i napotkałam parę zielonych tęczówek. Odepchnęłam się od chłopaka, jednak szybko znowu na niego wpadłam, gdyż trzymał mnie w żelaznym uścisku. Pochylił się w moją stronę.
- Posłuchaj- wyszeptał mi do ucha. Wzdrugnęłam się pod wpływem jego głosu.- Teraz, grzecznie, kierunek pokój. Jak zrobisz inaczej- tylko pogorszysz swoją sytuację- przygryzł płatek mojego ucha. Zaczęło mi brakować powietrza. Na litość Boską, co on ze mną robi? Odsunął się ode mnie, po czym ruszył na dół, zostawiając mnie samą. Na drżących nogach skierowałam się w stronę pokoju.
  Leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit pustym wzrokiem. Coś ze mną było nie tak. Miałam jakakąś usterkę, przez którą byłam inna od moich rówieśniczek. 
  Bardzo szybko przywiązuje się do rożnych osób. Boli jednak fakt, kiedy one nie odwzajemniaja moich uczuć. Miłość jest ślepa, najpierw kusi, przedstawiając same kolorowe obrazy, a ukrywa cierpienie i ból. Idziesz za nią, oczarowany jej urokiem, świetnością. Na ślepo. Nie zważając na różne przeszkody brniesz dalej przez gąszcz który dzieli Cię od fałszywego obrazu szczęścia. Kiedy w końcu dojdziesz do swojej krainy, miłość po prostu przedstawi Ci to, co ukrywała. Zniszczy Cię. Złamie. Sprawi, że przestaniesz walczyć. Po prostu Cię wykończy. 

Harry
  - Harry- burknęła dziewczyna, kiedy wróciłem do niej z góry. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Przybliżyłem się do niej, oplatając ręką jej talię i przyciągnąłem ją bliżej siebie. Uśmiechnąłem się cynicznie i pochyliłem głowę, składając pocałunek na ustach dziewczyny. Odwzajemniła go, a ja wplątałem palce w jej długie, blond włosy.
  Jednak w głowie nadal miałem obraz Lily. Jej przestraszoną minę, kiedy leżała na podłodze, zupełne bezbronna wobec mnie. Coś mnie wtedy tknęło. Jej delikatność. To, jaka była niewinna. Fakt, miała charakterek, i to ciężki jednak było w niej coś... Stop, Harry. Co ty wyprawiasz? Ona wszystko niszczy. Przestań o niej myśleć, jest dla Ciebie nikim, nawet jej nie znasz.
  Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Odsunąłem się od dziewczyny wdzięczny Bogu, że chociaż na chwilę zapomnę o Lily. Spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Charlie.
- Halo?
- Harry- w słuchawce rozbrzmiał chrypliwy głos Charliego. Był to starszy facet, bo 50-ce, był moim szefem, jednak miał wielkieserce pomimo tego, czym się zajmuje.- Chodzi o Andy'ego...
- Odesłałem go do Ciebie, myślałem że zmądrzał i szczeniak się grzecznie posłuchał- zmarszczyłem brwi.
- Spokojnie, nie o to chodzi- zapewnił mnie. Wypuściłem głośno powietrze z płuc, lekko zirytowany.
- W takim razie o co?
- Opowiedział mi o tej dziewczynie- powiedział poważnym głosem. Z wrażenia zabrakło mi słów. Andy? Powiedział mu o Lily? Ale po co? Przecież o niej wiedział.
- To jest Lily- odparłem lodowatym tonem. 
- Mniejsza z tym. Chcę ją spotkać.
  Myślałem że żartuje.
- Nie ma mowy- warknąłem.- Posłuchaj, ona o niczym nie wie, mogę ją spokojnie puścić do domu i zakończyć całą tę chorą sytuację.
Jeżeli Charlie myślał że się zgodzę musiał się roczarować. Nigdy w życiu nie zawiozę do niego Lily.
- Harry- na dźwięk swojego imienia zadrżałem.- Jak ty mi jej nie przyprowadzisz, to sam ją przyprowadzę.
Zamknąłem oczy i oparłem się o blat stołu.
- Ale nie dzisiaj, daj mi trochę czasu. Będę musiał jej o wszystkim powiedzieć, nie wiem jak zareaguje. Charlie, ona może pójść z tym na policję- mówiłem cicho.- Wiesz o tym, prawda?
- Liczę się z tym, ale mam do Ciebie zaufanie i wiem, że ją do tego odpowiednio przygotujesz. Dam ci na to 3 tygodnie, zgoda?
Zacisnąłem zęby. Musiałem się z nią męczyć 3 tygodnie. Chyba oszaleję.
- Zgoda- wysyczałem.- Ale w ogóle dlaczego mam jej to wszystko mówić, po co chcesz się z nią spotkać?
- Mógłbym ją zatrudnić- powiedział. Zachwiałem się na nogach. On chyba kurwa żartuje.
- Charlie, oszalałeś?!- wykrzyknąłem do słuchawki. Nikt się nie odezwał. Spojrzałem na wyświetlacz "połączenie zakończone". Chwyciłem szklankę leżącą na stole i z całej siły rzuciłem nią w ścianę, rzucając również przekleństwami. 
  Dlaczego Harry tak reagujesz- jakiś głos rozbrzmiał w mojej głowie. Sam nie mogłem sobie na to odpowiedzieć. Przecież Lily jest jak Vanessa, albo Mag, które również pracują dla Charliego. Może przeraża mnie to, że ona jest taka... Delikatna. Wtedy, kiedy pierwszy raz zobaczyłem ją jak Andy się do niej dobierał, widziałem jej przerażenie, bezradność. Przyznaję, że charakter ma ostry, ale napewno nie umiejętności.
  Siedziałem na krześle przy stole z twarzą schowaną w dłoniach. Spojrzałem która godzina- była 13:00. Wiedziałem już co muszę zrobić dlatego skierowałem się w stronę pokoju dziewczyny.

  Ostrożnie nacisnąłem klamkę i wślizgnąłem się do pomieszczenia. Przeczesałem wzrokiem pokój. Znalazłem ją, leżała na dużym łóżku skulona w kłębek. Chyba spała.
Ostrożnie podszedłem do łóżka. Spojrzałem na nią i ogarnęły mnie wyrzuty sumienia- dopiero teraz zauważyłem że jest blada, kości policzkowe były mocno uwydatnione, pod oczami widniały fioletowe sińce oraz siniak na lewej skroni. Rozcięta warga oraz popękane usta. Włosy nieuczesane. Była wrakiem człowieka, jakby tylko istniała a nie żyła. 
Wziąłem głęboki wdech i potrząsnąłem nią lekko za ramię. Mrucząc coś pod nosem, przewróciła się na plecy. Ziewnęła i przetarła oczy. Spojrzała na mnie- były czerwone a w nich malowało się przerażenie. Chciała uciec na drugi koniec łóżka, ale złapałem ją delikatnie za rękę, nie za nadgarstek. 
  Kiedy chwyciłem jej dłoń spojrzała na mnie zaskoczona oraz zdezorientowana. Uśmiechnąłem się lekko.
- Chodź na dół- powiedziałem cicho. Widząc niepewność na jej twarzy uśmiechnąłem się szerzej.- Spokojnie, nic Ci nie zrobię- zapewniłem ją. Pomogłem jej wstać. Dało się wyczuć, że jest ostrożna. Nie odzywała się, kiedy schodziliśmy na dół, zachowywała dystans i spoglądała na mnie niepewnie jakbym w każdej chwili mógł się na nią rzucić. Odsunąłem jej krzesło przy stole.

Lily
  Nie wiedziałam co się dzieje. Ten chłopak był jedną wielką zagadką. Jego ruchy były zwinne oraz zgrabne kiedy mu się przyglądałam jak smażył naleśniki. Zapach robionej słodyczy przez Harry'ego rozniósł się po całym domu. Zaburczało mi w brzuchu.
  Harry z uśmiechem postawił przede mną talerz z naleśnikami polanych czekoladą z truskawkami i do tego szklankę mleka. Usiadł naprzeciwko mnie. Żadne z nas się nie odzywało. Zerknęłam dyskretnie do chłopaka jednak on wpatrywał się zamyślony w swoje dłonie. Wzięłam kawałek naleśnika do ust.
- Powiesz mi o co chodzi?- mruknęłam zirytowana. Spojrzał na mnie zaskoczony, chyba nie spodziewał się tego że się odezwę. 
- Nie wiem o czym mówisz- odchrząknął, marszcząc brwi.
- Jesteś zamyślony, więc musi o coś chodzić- odłożyłam sztućce na talerz.
- Jest mały problem- powiedział. Nie wiedziałam o co chodzi, miałam jedynie nadzieje że niedługo wrócę do domu, do.. Chciałam powiedzieć "do rodziny".
- Jaki?- wstałam od stołu i wstawiłam brudne naczynia do zlewu. Odwróciłam się w jego stronę i rękami oparłam się o blat kuchenny. Patrzył na mnie niepewny czy ma mi powiedzieć.
- Musisz u mnie zostać- odchylił się do tylu na krześle, swobodnie zakładając dłonie na tors.- 3 tygodnie.
  Ze zdziwienia otworzyłam szeroko usta, wpatrując się z niedowierzeniem w chłopaka. On chyba sobie żartował. Nie ma mowy.
- Po co?- zapytałam piskliwym głosem.
- Nie mogę Ci powiedzieć. Oczywiście mogę Cię zawieść do Twojego domu po pare rzeczy- uśmiechnął się delikatnie. Jak uśmiechał się w ten sposób wyglądał jak aniołek. Cóż, szkoda tylko że to złudne wrażenie.
  "Pomyśl tylko Lily. W domu będziesz sama. Nie będziesz miała nikogo. A tutaj- przynajmniej on Ci dotrzyma towarzystwa. Przyznaj, że Ci się tu podoba..."- jakaś moja druga ja odezwała się w mojej głowie. Spojrzałam z powątpieniem na chłopaka. 
- Zgoda- wypuściłam głośno powietrze.- Ale chce teraz jechać do domu, spakować się. Jasne?
  Harry pokiwał tylko głową. W co ty się dziewczyno wpakowałaś...

Harry
  Nie sądziłem że się tak łatwo zgodzi. Uznałem że lepiej będzie jak będę trzymał swoje nerwy na wodzy, lepiej żeby mnie nie wkurwiała. 
  Wyszliśmy z domu, zakluczyłem drzwi. Lily czekała już na mnie przy samochodzie. Podszedłem do niej i otworzyłem samochód. Wślizgnąłem się do środka a chwile później Lily zajęła miejsce obok mnie. Odpaliłem samochód , wyjechaliśmy z podjazdu w stronę Londynu. Żadne z nas się nie odzywało, męczyła mnie ta niezręczna cisza, jakby powietrze było zatrute. Postanowiłem przerwać to milczenie.
- Ile masz w ogóle lat?
Spojrzała na mnie zaskoczona.
- 18- zmarszczyła brwi.- A co?
- Skoro będziesz u mnie mieszkała przez najbliższy miesiąc to wypadałoby abym znał twój wiek-zaśmiałem się. Sięgnąłem po paczkę papierosów i wyjąłem jednego.- Chcesz?- mruknąłem z papierosem w ustach, wyciągając dłoń z paczką w stronę dziewczyny. Pokiwała twierdząco głową. Rzuciłem jej zapalniczkę.

- Gdzie teraz?- zapytałem, kiedy wjechaliśmy w jedną z małych dzielnic Londynu. Po prawej stronie były postawione w równym rzędzie czerwone kamienice, natomiast po lewej domki jednorodzinne.
- Tutaj- dziewczyna kazała mi zaparkować pod jedną z kamienic. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem dziewczynie drzwi. Z gracją wyskoczyła z samochodu, to była u niej nowość. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy i ciągnąłem ją w strone parkingu potykała sie cały czas o nierówności, klnąc przy tym. 
  Lily podeszła do żelaznej bramki i ją otworzyła. Wślizgnąłem się za nią. Jej długie brązowe włosy rozwiewał wiatr, tworząc bałagan na głowie dziewczyny. Przeczesała włosy ręką, wystarczył jej jeden gest żeby je ułożyć. Uśmiechnąłem się lekko.
  Szliśmy jedną z alejek prowadzących w stronę kamienic. Po bokach były posadzone w równym rządku najróżniejsze kwiaty, ciągnęły się aż do samego końca. Rozejrzałem się dookoła. Żywopłot był starannie przecięty, otaczał kamienicę niczym mur ochronny. 
Weszliśmy po schodach i stanęliśmy przed drzwiami budynku. Lily poszperała w kieszeni kurtki i po chwili wyciągnęła z niej klucze. Były zawieszone pojedynczo, bez żadnego breloczka tylko przyczepione do bordowej smyczy. Włożyła klucz do zamka, przekręciła go i pchnęła ciężkie drzwi. Zaskrzypiały pod naciskiem dziewczyny. Weszliśmy do środka.
Męczyła mnie ta cisza. Brunetka rozejrzala się po holu- w powietrzu unosił się kurz, stare deski skrzypiały kiedy się po nich szło na górę. 
- Na które piętro?- spytałem, kiedy zaczęła wchodzić po kolejnych schodach.
- 3- rzuciła i spojrzała w moim kierunku.- A co, wymiękasz?- prychnęła. Zaśmiałem się, ale nic nie powiedziałem. Zatrzymała się przed drzwiami z tabliczką "White".
- Więc tak masz na nazwisko? White?- powiedziałem cicho, przejeżdżając palcem po złotej tabliczce. Na moim palcu osadził się kurz.
- Tak- dziewczyna otworzyła drzwi i weszła do środka. Ruszyłem tuż za nią.
  Znalazłem się w przedpokoju Lily. Ściany były pomalowane na blady odcień błękitu, wisiały na nich różne obrazy. Jeden z nich przedstawiał kobietę- z maską nałożoną na twarz, z palcem wskazującym przyłożonym do ust, jakby mówiła "ciii. Zachowaj sekret". Na innym był namalowany chłopiec- w ręce trzymał misia, miał przekrzywione okulary a jego twarz rozświetlał promienisty uśmiech. Szczególnie zainteresował mnie obraz żołnierza w mundurze wojskowym, z licznymi odznakami na piersi. Nie wiedziałem czy to był ojciec Lily, czy może jej brat albo kuzyn.
  Po lewej stronie znajdowało sie lustro, a w jego ramy powtykane były różne zdjęcia- od obrazu Londynu, Nowego Jorku czy Paryża- po fotografie krajobrazu czy różnych dziewczyn oraz chłopców, pozujących jak do okładek czasopisma. 
  Najciekawszym obiektem był jednak symbol, namalowany na pustej ścianie. Były to linie przecinające się gdzieniegdzie, łączące sie oraz zawijane  na końcach. Całość tworzyła skomplikowaną sieć różnych linii, układających sie w kształt skrzydeł anioła. Wiedziałem już, że Lily ma duszę artystki.
  Luźnym krokiem z dłońmi w kieszeniach ruszyłem w kierunku pokoju, w którym zniknęła dziewczyna. Uchyliłem drzwi i przeczesałem wzrokiem pokój- panował w nim nieład, na swój sposób piękny. Na parapecie przy oknie były poukładane limonkowo-różowe poduszki, wielkie łóżko zajmowało prawie całą lewą ścianę. Na nim był posłany biały koc oraz śnieżnobiałe poduszki. Przy ścianie pomiędzy oknami znajdowała się toaletka; były na niej porozrzucane rożne kosmetyki oraz biżuteria. 3/4 ścian były obwieszone plakatami Marylin Monroe oraz Michaela Jacksona. Na lewej ścianie była powieszona półka a na niej masa książek. Znajdował sie tam rownież duży czarny segment, z szafą oraz komodą. Na niej były zdjęcia w ramkach- przedstawiające małą Lily z jakimś chłopcem. Pewnie jej brat- pomyślałem.
  W kącie pokoju stała sztaluga. Na małej pufie leżała paleta z farbami. Na płótnie już powstawał obraz- mały domek otoczony gęstymi drzewami stał pośrodku polany. Niedaleko paliło sie resztkami sił ognisko. Lily miała niesamowity talent.
- Um, mam już wszystko- przede mną wyłoniła sie dziewczyna. W ręce trzymała walizkę a przez ramię miała przewieszoną torbę podróżną. Zauważyłem teraz że kosmetyki z toaletki zniknęły, tak samo koc i poduszki z łóżka oraz jedna z ramek stojących na komodzie. Spojrzałem na dziewczynę, w międzyczasie uczesała swoje włosy w wysokiego kucyka i przebrała sie w czyste ciuchy- miała na sobie białą, zwykłą koszulkę z rękawem 3/4, dekolt wycięty w kształcie litery O, na szyi wisiał złoty naszyjnik. Na nogach miała zwykłe rurki oraz czarne trampki, na lewej ręce bransoletkę pasującą do naszyjnika. Jeszcze raz zmierzyłem Lily wzrokiem. Miała świetną figurę, duży biust... Stop, Harry. Co ty wyprawiasz, idioto- skarciłem sie w myślach. Ta Lily zupełnie nie była podobna do Lily sprzed kilku godzin.
- Harry- pomachała mi ręką przed twarzą. Spojrzałem na nią, kiedy uświadomiłem sobie że sie na nią patrzę przez kilka minut. Na policzki dziewczyny wkradł się uroczy rumieniec.
- Daj, pomogę Ci- sięgnąłem po walizkę dziewczyny.
- Nie, dam sobie radę- zaprotestowała jednak nie była zbyt silna bo wyrwałem bagaż z jej ręki. Popatrzyła na mnie gniewnie. Zeszła po schodach z jeszcze większą gracją, ta dziewczyna była tak cholernie intrygująca. Raz- wściekła, nie myśli zanim coś powie, raz bezbronna, delikatna, raz cholernie seksowna, wiedząca czego chce- była jedną wielką zagadką. Ruszyłem za nią, wlokąc za sobą walizkę.
  Wyszliśmy z kamienicy. Na dworze było chłodniej niż wcześniej, a na niebie kłębiły się ciemne chmury. Lily wpatrywała sie zamyślona, nie obierając na cel żadnego obiektu.
- Filth!- krzyknęła dziewczyna, kiedy czarny kot wbiegł pod jej nogi. Ukucnęła biorąc zwierzaka na ręce. Kot wydał gniewny syk po czym zaczął się miotać w ramionach Lily. Pazurami naznaczył jej rękę, i po chwili z zadrapań zaczęła lecieć krew. Upuściła kota chwytając się za rękę. Zwierzak uciekł na schody prowadzące do starej piwnicy kamienicy i po chwili zniknął w cieniu.
- Niewdzięczny kocur- mruknęła Lily, zasłaniając rękę.
- Wszystko w porządku?- zapytałem. Miałem dziwny głos, zdawałem sobie sprawę że przez dłuższą chwilę się nie odzywałem.
- Tak tak- powiedziała. Otworzyła drzwi samochodu i na tylne siedzenie wrzuciłam swoją torbę. Walizkę schowałem do bagażnika. Wskoczyłem do środka, obok Lily. Zapięła pas i przejrzała się w lusterku, poprawiając kilka kosmyków brązowych włosów które wydostały się z kucyka. Odpaliłem samochód i wyjechaliśmy na opustoszałą ulicę Londynu.

- Dlaczego nic nie mówisz?- zapytała Lily, po raz pierwszy od dłuższego czasu patrząc na mnie. Staliśmy właśnie na światłach.
- O to samo mógłbym się spytać Ciebie- prychnąłem, patrząc na nią przelotnie. Jej usta wykrzywił grymas. Nawet wtedy była ładna.
- Właśnie sie odezwałam- burknęła, krzyżując ręce na piersi. Zacisnęła usta w wąską linię, a pomiędzy jej brwiami pojawiła się mała zmarszczka. Myślała nad czymś.
  Ni odezwałem sie. Po prostu nie byłem w stanie wypowiedzieć kolejnych słów skierowanych w jej stronę. Znowu jechaliśmy w ciszy, jednak to była przyjemna cisza, a nie uciążliwa. Westchąłem cicho, skręcając w stronę podjazdu. Otworzyłem kodem bramę i po chwili znajdowaliśmy się już na mojej posiadłości. Wyskoczyłem z samochodu.
                              ***
- To będzie twój pokój- weszliśmy do pomieszczenia. Ten nie różnił sie praktycznie niczym z tamtym w którym dotychczas przebywała Lily. Z wyjątkiem tego że był większy.Odstawiłem jej bagaże na bok, nie odpowiedziała tylko w skupieniu oglądała pokój.
- Możesz go urządzić jak chcesz. Z tego co widziałem jesteś malarką- powiedziałem pewnym głosem. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Widziałeś obrazy...
- Oczywiście że widziałem, nie jestem ślepy- wywróciłem oczami. Na jej twarzy znowu wkradły się rumieńce. Spojrzała zakłopotana na swoje trampki.- Masz talent- dodałem, siląc się na lekceważący ton głosu.
- Dzięki- mruknęła, wyjmując z kieszeni spodni telefon. Spojrzała na wyświetlacz, jednak po chwili znowu go schowała do kieszeni.
- Mam pytanie- rzuciłem. Lily spojrzała na mnie wyczekująco, kiedy oparłem się o framugę drzwi. Dziewczyna ruszyła w kierunku łóżka, usiadła na jego brzegu i oparła brodę na dłoniach.
- Jakie?- spojrzała na mnie zmęczonymi oczami. 
Nadal pamiętam rysunek linii łączących się w magicznych zawijasach, tworząc skrzydła anioła. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
- Rysunek na Twojej ścianie- powiedziałem. Zmarszczyła brwi.- W twoim domu, na ścianie w przedpokoju masz namalowane z linii skrzydła anioła. Sama je namalowałaś? Jakie mają znaczenie? Czy...- urwałem widząc bladą twarz Lily. W jej oczach widać było przerażenie ale również zaskoczenie. 
- To są skrzydła anioła Razjela- wyszeptała.- Bardzo trudne do namalowania.
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Dlaczego tak zareagowała? Wyglądała na przerażoną. Ale teraz na twarz powrócił jej dawny kolor, chociaż smutek w jej oczach nadal był widoczny.
- Nie chce o tym rozmawiać, Harry. To zbyt skomplikowane- potrząsnęła głową. Widząc moją minę uśmiechnęła się słabo, wstając z łóżka.- Przyjdź później to Ci wszystko wytłumaczę, dobrze?- powiedziała niepewnie. Skinąłem twierdząco głową.- Muszę się rozpakować- wskazała ręką na bagaże. 
  Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do swojego pokoju. Do jasnej cholery, kim ona kurwa jest?


___________________________________
Heeeeej misie! <3
Z wielką przyjemnością przedstawiam Wam rozdział 4 i.... Mam jeden wielki bałagan w głowie, ponieważ chciałabym wprowadzić trochę fantastyki do tego opowiadania, żeby stworzyć je jeszcze bardziej wyjątkowym :) I jak widzicie, już się pojawiła właśnie taka wzmiank. Muszę Wam powiedzieć że jestem z siebie w miarę zadowolona, ponieważ CAŁY rozdział był pisany na telefonie, i mi sie nawet podoba 4 :) 
Ocenę pozostawiam Wam a z tego miejsca pragnę pozdrowić moją kochaną Alę ( @uncivilstyles ) Dziękuję kochana za wszystko! <3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ JEDEN KOMENTARZ A MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA!

10 komentarzy:

  1. hsjsbdwiwhsisosbwoebedjeoehdeifdiwgieiroejeeohebdkcdjss padłam i nie wstaje serio kocham to opowiadanie boże co raz bardziej jdjdkdheisheojoejoddobsksnkskdksos też cię pozdrawiam julciu, że w ogóle wytrzymujesz te moje napady fangirlingu hahahaha

    - @uncivilstyles

    OdpowiedzUsuń
  2. ACTWWFHOVSSEY, uwielbiam <333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. o mój boże !!!! UWIELBIAM TEN ROZDZIAŁ , UWIELBIAM TO OPOWIADANIE , UWIELBIAM AUTORKĘ TEGO OPOWIADANIA !!! Uważam , że pomysł z dodaniem trochę fantastyki jest świetny . Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału cdhufgyudkcjndiv
    To jest naprawdę cudowne opowiadanie i mam nadzieję , że ufvbreuighrgnribruiroo ten komentarz zmotywuje cię chociaż trochę . JESZCZE JEDNO jrhfjwfnvjdkj ten rozdział był baardzo długi i aż mnie roznosi !!! diikrvhirovrlvndcjdbvjbfvldlfkl WENY !!!!
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. jezuu kocham to opowiadanie *o*

    OdpowiedzUsuń
  5. ubóstwiam *-* cudowne a Harry i Lily mrr <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny, przyjaciolka pokazala mi ten blog i jestem zachwycona! Podobno sie znacie wiec postanowilam sprawdzic tego bloga i jaj sie nie mylilam jest on genialny! Kocham :** Zapraszam na mojego bloga 1 jest o Harrym a 2 o Niallu *-* Weny kochanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. BOOOOŻE
    TLEEEENU
    RATUNKU

    TEN BLOG JEST NAJLEPSZY JAKI CZYTAŁAM, AUTORKA NIESAMOWICIE WCZUWA SIĘ W ROLĘ LILY, TE WSZYSTKIE UCZUCIA SĄ TAK IDEALNIE ODDANE JEZU ZAZDROSZCZĘ TALENTU, BARDZO BARDZO BARDZO

    MYŚLAŁAM ŻE NAJWIĘKSZY TALENT MAJĄ PISARKI ZZA GRANICY ALE SIE MYLIŁAM BO W POLSCE JEST WIELE UTALENTOWANYCH PISAREK JESZCZE LEPSZYCH OD NICH JEDNAK TO FANFICTION I TA AUTORKA SĄ NA 1 MIEJSCU!! DZIEWCZYNO MUSISZ W PRZYSZŁOŚCI WYDAĆ KSIĄŻKĘ TO BĘDĘ PIERWSZA STAŁA W EMPIKU W KOLEJCE HAHA <3 :)
    WENY KOCHANIE, I NIECH TEN BLOG STANIE SIĘ NAJSŁAWNIEJSZY TAK JAK DANGER ALBO DARK!

    JESZCZE JEDNO: uwjxjjsiahisjwoshakswjahajjshwhshahxhajhdhuehdiwbishsixhwidbwjdbwhdbisbwidjwid
    <3<3<3

    - @dujulowmi

    OdpowiedzUsuń
  8. awwwwwwww *__* jejciu... jakie to cudowne! kocha, kocham..można stwierdzić, że się uzależniłam <3 jak już mówiłam, sama jesteś cudowna :* nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) /czekam z niecierpliwością Julka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. MAMO ! MAMO JA CHCĘ WIĘCEJ ! KAWA I TWOJE OPOWIADANIE- WSZYSTKO CZEGO MI TRZEBA. KOCHAM LILY HARR'EGO I CIEBIE ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog jest cudoooowny<33 jest moim ulubionym :D czekam na następne rozdziały ;3

    OdpowiedzUsuń