wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 6


  Chłopiec o brązowych włosach. Czekoladowych tęczówkach. Zapamiętałam je osłonięte przerażeniem.
Nie wiedziałam co się ze mną działo, jakieś niesamowicie magiczne uczucie mnie pochłonęło kiedy tylko po raz pierwszy go zobaczyłam. Poczułam się szczęśliwa. Szczęśliwa wśród latających, pełzających, chodzących zabijających stworzeń z bajek które opowiada się dzieciom.
  A teraz, kiedy się obudziłam, poczułam jedno, wielkie, cholernie rozczarowanie. Moje serce ścisnęło się z żalu, kiedy okazało się że to tylko sen. Że tak naprawdę to się nie wydarzyło. Tego nie było, nie ma i nie będzie. Zaczęłam tęsknić. Tęsknić za kimś kogo pierwszy raz zobaczyłam w śnie, za kimś kto być może w ogóle nie istnieje. Lily, co się z Tobą do jasnej cholery dzieje?

- Cii...- wyszeptał Harry, głaszcząc mnie lekko po plecach, kiedy kurczowo trzymałam się jego koszulki, całej mokrej od łez. Pachniał brzoskwinią, cytryną i miętą. Chyba brał prysznic.- To był tylko sen, nie bój się- pocieszał mnie ochrypłym głosem. Ach, gdyby tylko wiedział że to nie był tylko sen.
- To był ... Niesamowity sen- wychrypiałam, odsuwając się od chłopaka. Wierzchem dłoni otarłam łzę spływającą po moim policzku. Zmarszczył zdezorientowany brwi.
- Więc dlaczego płaczesz?
- Nie wiem jak mam to wyjaśnić- jęknęłam zdesperowana.- Po prostu poczułam się... Taka... Szczęśliwa...- kiedy spojrzałam na Harry'ego obraz stał się zamazany, łzy znowu cisnęły mi sie do oczu.- Nieważne-westchnęłam.- Przepraszam, pomoczyłam Ci koszulkę.
- Nic się nie stało- uśmiechnął się łagodnie.
To nie był ten sam Harry. Tamten Harry był arogancki, agresywny, wie czego chce. A teraz...łagodny, miły. Ten facet jest dla mnie jedną wielką zagadką, którą ciężko jest mi rozszyfrować.
- Mogę się przebrać?- zapytałam.
Chłopak pokiwał głową i po chwili wyszedł z pokoju. Zostałam sama ze swoimi myślami.

Harry
  Wychodząc z łazienki usłyszałem ciche krzyki, oraz ciche szlochanie które dochodziło z pokoju Lily. Postanowiłem iść zobaczyć co sie dzieje...
  Zostawiłem ją samą, tak jak prosiła. W głowie miałem mętlik, dlatego ruszyłem w kierunku ogrodu. Pobyt w nim zawsze poprawiał mi humor, to była moja oaza spokoju. Położyłem się na trawie, wpatrując się w chmury leniwie płynące po błękitnym niebie.
  Lily... Miałem co do niej cholernie mieszane uczucia. Z jednej strony była tak denerwująca, tak nieugięta że żaden normalny człowiek by z nią nie wytrzymał. Ale z drugiej strony, kiedy spotkałem ją wtedy, kiedy Andy się do niej dobierał, miałem ochotę go zabić. Później byłem zdenerwowany bo wiedziałem w jakie bagno sie wpakowałem. Że Charlie sie o tym dowie. Ale teraz jej towarzystwo stało sie jak narkotyk. Potrzebuje go, potrzebuje, najzwyczajniej, najnormalniej w świecie. Uzależniłem się od niego, nie wiedziałem dlaczego. Co w niej takiego było że mnie do niej ciągnęło, że łaknąłem jej obecności. Może dlatego że byłem sam. Że ciagle tylko praca, interesy, wezwania. Zdarzenia w hotelu po imprezie z przypadkowymi dziewczynami zawsze kończyły się niczym. Przygoda na jedną noc.
  Ale Lily była cholernie seksowna
Nie, stop. Przestań, Harry. Nie interesuje Cię. N I E   I N T E R E S U J E.
Telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować. Zmarszczyłem brwi, przesuwając palcem po ekranie w celu odblokowania. Andy...
Co on do jasnej cholery kombinuje? Nie powiem, wypad do klubu dobrze by mi zrobił.

Lily
  Wzięłam gorący prysznic, ubrałam się i pomalowałam próbując zakryć since pod oczami. Po dzisiejszej nocy w niczym nie przypominałam człowieka.
  Zaczęłam się interesować tym, kim jestem. Co sie stało z moją matką, że oddała mnie do domu dziecka. Może miałam brata, ojca, prawdziwą rodzinę. To byłoby takie piękne. Móc do kogoś powiedzieć "Mamo" "Tato". W mojej głowie już malował się ten piękny obraz. Próbowałam wyobrazić sobie mamę, szczupłą dziewczynę z długimi, prostymi czekoladowymi włosami sięgającymi do pasa. Z dużymi, błyszczącymi oczami. Była taka idealna...
  Usiadłam na łóżku a z torby wyjęłam laptopa. Otworzyłam go i czekałam aż się włączy, wystukując nerwowy rytm palcami o urządzenie. Kiedy wszystko się załadowało, wpisałam w wyszukiwarkę swoje nazwisko. White. Przeglądałam listę wyników; dentysta dr. Jimmy White, biuro prawnicze założone przez Anne White, przepisy kuchenne rodziny White... Shadow Warriors, Brook White. Kliknęłam w link. Na ekranie wyświetlił się czarny obraz, a chwilę później mój laptop wydał przeraźliwy syk. Poszła z niego para. Krzyknęłam cicho, odsuwając się od niego. Odczekałam chwilę, nie chcąc ryzykować, chyba wszystko było w porządku. Przyjrzałam się mu uważniej; wydawał się normalny. Spróbowałam znowu go włączyć.
- Cholera- zaklnęłam pod nosem, kiedy nic sie nie stało. Zdenerwowana kliknęłam jeszcze kilka razy na przycisk włączania, ale na nic. Odstawiłam go na biurko. Wróciłam na łóżko i położyłam się na nim wpatrując się w obraz za oknem.
  Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę- mruknęłam, przekręcając się na plecy. Do pokoju wszedł Harry; zmienił koszulkę na białą koszulę, przez którą było widać jego tatuaże. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, od jego ciała. Uśmiechnął się pod nosem, zadowolony jakie wrażenie na mnie zrobił.
- Andy zaprasza nas na imprezę- powiedział, opierając się o biurko. Nie wymówił tego z podekscytowaniem.- Idziemy?
- Mnie się pytasz?
- No chyba od Ciebie zależy to czy pójdziemy- wywrócił oczami. Przyjrzałam sie mu krytycznie.
- Chcesz iść?- zapytałam niepewnie, siadając po turecku. Chłopak westchnął cicho, a uśmiech na jego twarzy się powiększył.
- Szykuj sukienkę

Harry
  Ile można czekać na dziewczynę która szykuje się na imprezę? Wiedziałem że dziewczynom zajmuje to dużo czasu, ale cholera nie aż tyle.
- Lily, szybciej!- krzyknąłem z salonu, siedząc w fotelu. Niedługo Andy miał być.
Nie otrzymałem odpowiedzi, nawet nie chciałem. 
  Dziewczyna schodziła płynnie i z gracją po schodach, ubrana w czarną sukienkę z odkrytymi plecami. Na sobie miała wysokie szpilki na platformie, które idealnie wydłużały jej zgrabne i długie nogi. Na szyi miała łańcuszek, którego nigdy nie zdejmowała. Włosy miała rozpuszczone. Przegryzłem nerwowo wargę, skanując ją wzrokiem od stóp do głów. Wyglądała tak cholernie seksownie...
- I jak?- zapytała, uśmiechając się nieśmiało pod nosem.
- Idealnie- wykrztusiłem.- Warto było tyle czekać
Lily zaśmiała się tylko krótko, nerwowo obracając w palcach naszyjnik. Ktoś zadzwonił do drzwi.
- Idziemy- złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi.
W nich stał Andy, ubrany w czarną koszulkę, czarną marynarkę i ciemne spodnie. Spojrzałem na Lily, uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił jej uśmiech. Zacisnąłem mocno zęby.
- Jedziemy?- warknąłem w stronę blondyna.
- Nie denerwuj się, Styles- prychnął chłopak. Otworzył nam samochód.
Pierwsza wskoczyła do niego Lily, a ja zająłem miejsce obok niej. Ruszyliśmy.

Lily
  Klub prezentował się magicznie. Był obwieszony różnymi lampami święcącymi na niebiesko. Z środka dobiegała głośna muzyka. Ten klub bił życiem i energią.
  We trójkę weszliśmy do pomieszczenia. W środku śmierdziało papierosami, dym unosił się w powietrzu. Wszędzie roztańczeni nastolatkowie. Miło było w końcu gdzieś się wyrwać.
- Gdzie reszta?- krzyknął Andy, przeczesując wzrokiem tłum.
- Tam!- Harry wskazał palcem grupkę osób siedzących przy stoliku w najdalszym kącie klubu. Pomachał w ich kierunku, a blond dziewczyna która była u niego w domu mu odmachała. Zaczęli przepychać się przez tłum, a ja niezdarnie za nimi. Żołądek mi się kurczył na samą myśl o nowym towarzystwie.
- Andy, Harry!- pisnęła blondyna, kiedy stanęliśmy przy stoliku. Siedziało przy nim 5 osób; 3 chłopaków i dwie dziewczyny. Jeden chłopak miał kruczoczarne włosy i duże, błękitne oczy. Miał łagodne rysy twarzy a na jego ustach majaczył się lekki uśmieszek. Drugi to blondyn, o piwnych oczach i ustach wykrzywionych w szerokim uśmiechu. Biło od niego energią. Trzeci natomiast był również brunetem o zielonych tęczówkach. Nie były one jednak tak piękne i hipnotyzujące jak oczy Harry'ego. Nie uśmiechał się, wydawał się nie być zainteresowany tym co się wokół niego dzieje. 
Blondynkę rozpoznałam od razu. Miała długie, proste włosy, niebieskie oczy, idealne wargi. PERFEKCJA. Druga natomiast miała rude włosy spięte w kucyka, przyjazne spojrzenie. Już wiedziałam że ją polubię.
- Hej Van- Harry uśmiechnął się uwodzicielsko, siadając obok niej. Odsunęła się, chichocząc. 
- To jest Lily- Andy przedstawił mnie reszcie grupy. Spojrzeli na mnie z zainteresowaniem. Czułam się skrępowana, na moje policzki wkradł się róż zdradzający moje zdenerwowanie. Andy widząc to, złapał mnie za rękę, dodając otuchy.
- Hej- dziewczyna o rudych włosach uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.- Jestem Emily, a to Vanessa- wskazała ręką na blondynkę. Ta, zmierzyła mnie nieprzyjemnym wzrokiem.- To Jace- pokazała na tajemniczego chłopca.- To Edward- tak się nazywał blondyn.- A to Jamie- ten brunet który miał na wszystko olane, spojrzał na mnie zaciekawiony. Spojrzałam mu prosto w oczy i natychmiast w nich zatonęłam. Uśmiechnął się lekko a po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Odwróciłam od niego spojrzenie.- Jak chcesz to możesz usiąść obok mnie- Emily poklepała miejsce obok siebie. Skorzystałam z oferty, a Andy usiadł obok Harry'ego. Harry, to, jak patrzył na Vanessę... Jakoś zrobiło mi się dziwnie przykro.
- Harry, i co z Charliem?- zapytał Edward, popijając czerwony napój przez słomkę. Spojrzał na niego groźnym wzrokiem.- Ahh- westchnął, rozumiejąc. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Jezusie, nie uwierzysz kogo spotkałam- jęknęła blondynka.- Blookwell. Blookwell, rozumiesz? Myślałam że mnie zabije przy jak najlepszej okazji, ale proszę, kompletnie mnie zignorowała.
- Blookwell jest dziwna- skrzywił się Jace.- Najpierw stwarza, grozi że odejdzie a później udaje jakąś  księżniczkę.
- Zgadzam się- wtrąciła Emily.
  Ich rozmowa toczyła się dalej, a ja tylko wpatrywałam się w roztańczony tłum. Chciałam iść, zatańczyć, napić się. Po prostu zapomnieć, uciec od tych wszystkich problemów.
Kątem oka zauważyłam jak Harry obejmuje blondynkę ramieniem i całuje ją w szyję. Przy okazji napotkałam wzrok Andy'ego, zmarszczył brwi kiedy uśmiechnęłam się lekko. Odwróciłam od nich wzrok. Jezu, Lily, dlaczego tak reagujesz? Przecież on nie jest Twój. A z nią nie masz nawet najmniejszych szans.
Smutnym spojrzeniem dalej podziwiałam roztańczony tłum.

- Chodź się napić- szepnął mi do ucha Andy, ciągnąc za rękę. Nie opierając się, dałam się zaprowadzić do barku.
Usiadłam na jednym z wysokich krzesełek obok blondyna.
- Dwa razy- mrugnął do barmana. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów, i zaczął coś przygotowywać.
- Jak się bawisz?- zapytał chłopak, opierając głowę na ręce.
- Dobrze- skłamałam. Spojrzałam na swoje dłonie.
- Harry to skończony idiota, nie przejmuj się nim- złapał mnie za rękę, kiedy nerwowo bawiłam się palcami. Rzuciłam mu urażone spojrzenie.
- Dlaczego mi to mówisz?- burknęłam.
- Widzę że jesteś smutna, kiedy przestałaś być w centrum jego zainteresowania- uśmiechnął się.
- Nieprawda!
- Nie wciskaj mi kitu, mała- zaśmiał się. Barman postawił przed nami kieliszki wypełnione białą cieczą.- Trzymaj- podsunął mi go bliżej. Wzięłam swój kieliszek do ust i powąchałam.
- Co to?- zmarszczyłam brwi. Pachniało to brzoskwinią, bananem oraz kiwi i wódki.
- South- przyłożył kieliszek do ust.- Dawaj.
Połknęłam całą zawartość. Oblizałam wargi, czując w ustach smak alkoholu. Odrobina adrenaliny we krwi mi nie zaszkodzi.
- Wracamy?- wskazał na stolik gdzie siedziała reszta. Byli wszyscy oprócz tej dwójki.
- Możemy- mruknęłam, zeskakując z krzesełka. Andy objął mnie w talii. Jego dotyk sprawił że przebiegł po mnie przyjemny dreszcz, miał ciepłe i delikatne dłonie. Zaprowadził mnie do stolika, zajęłam swoje miejsce.
- Gdzie Harry i Vanessa?- zapytał, opierając dłonie o blat stołu.
- W toalecie- uśmiechnął się dziwnie Edward. Zacisnęłam mocno usta. Czułam się dziwnie, kiedy byłam tu sama, jeszcze dobrze ich nie znałam. Wstałam.
- Gdzie idziesz?- zapytał zaskoczony Jace, odkładając pusty kubek na bok.
- Na zewnątrz- powiedziałam tylko, niezdarnie ruszając w stronę drzwi. 
Słyszałam jak Andy mnie wołał, ale ja nie zwracałam na niego uwagi.
  Gdybym wiedziała że cały wieczór spędzę na słuchaniu ich rozmowy, nie mając w ogóle pojęcia o czym gadają, patrzeć jak Harry obściskuje się z jakąś dziewczyną, w ogóle bym tu nie przychodziła. Zdenerwowana przepchnęłam się do samego końca sali, pchnęłam ciężkie drzwi i wypadłam na zewnątrz.
Rozejrzałam się zdezorientowana. Znalazłam się najprawdopodobniej na zapleczu, wszędzie walały się stosy kartonów, kable, lampy oraz gazety. Było idealnie cicho.
Zatrzęsłam się z zimna i ruszyłam w dalszą drogę. Słychać było jedynie stukanie moich obcasów o twardą posadzkę. Było tutaj nieprzyjemnie.
- Beznadziejnie, beznadziejnie, beznadziejnie- mówiłam sama do siebie. Było mi strasznie zimno, nie wzięłam ze sobą kurtki. Brawo.
  Usłyszałam za sobą dźwięk przestawianych kartonów. Serce na moment mi się zatrzymało, a oddech uwiązł w gardle. Stanęłam, nasłuchując. Znowu ten odgłos. Modliłam się w duchu żeby to był jakiś bezdomny kot. Odwróciłam się. Przeczesałam wzrokiem teren wokół mnie, ale nic nie było. Wypuściłam z ulgą powietrze.
  W ciągu ułamku sekundy, cała sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Z kartonów coś wypełzło, sycząc, machając długim ogonem na wszystkie strony. Wyglądem przypominał jaszczurkę, tylko sto razy większą. Skórę miał bordowo-czarną, ostre pazury. 
  Co sie tu dzieje?
Przerażona zaczęłam cofać sie do tyłu, potykając się o nierówności. Stwór cały czas pełzł w moją stronę. Przerażenie opanowało całą mnie, zasłaniając mi cały umysł, logiczne myślenie. To nie był sen. To nie był sen- powtarzałam sobie cały czas.
Krzyknęłam, kiedy skoczył w moją stronę, powalając mnie na ziemię. Przygniótł całą mnie swoim cielskiem, chłapiąc zębami tuż przy mojej głowie. Zaczęłam się szamotać, krzyczeć, wołać o pomoc. Ha, na nic. 
Widziałam jego spojrzenie. Widziałam w nim coś przerażającego. Coś ludzkiego..
- White- wysyczał.- White, White...
Skąd znał moje nazwisko? 
Nagle moje ramię przeszył niesamowicie ostry ból. Wpił się ostrymi zębiskami w moją rękę. Wrzasnęłam, kiedy zacisnął je mocniej. Drugą ręką zaczęłam macać na oślep po ziemi, szukając jakiejść broni. Natrafiłam na rurę. Zaczęłam wymierzać ciosy w niego, byleby tylko uwolnić swoje ramię. Ryknął, odskakując do tyłu. Szybko podniosłam się z ziemi, rzucając szpilki za siebie. Zacisnęłam mocno zęby, próbując nie zemdleć. Ból w mojej ręce nie ustawał, czułam się jakby mi płonęła.
- Dalej, no- warknęłam, kiedy się podniósł. Natychmiastowo się na mnie rzucił, zrobiłam unik. Odwróciłam się, uderzając go w tył czaszki. Rozległ się dźwięk łamanych kości. Syknął wściekły.
  Drzwi do klubu się otworzyły a w nich stanął Harry.
  Błagam, tylko nie to.
Nie zdążył zareagować, kiedy stwór się na niego rzucił. Przygniótł go swoim ciężarem do ziemi, słyszałam tylko przekleństwa Harry'ego. Ruszyłam biegiem w jego stronę, po drodze potykając się o kable i lampy.
Lampy.
Chwyciłam jedną z nich i rzuciłam w jego kierunku, chcąc tylko by zostawił go w spokoju. Podziałało. Rzucił się na mnie, jednak upadłam na ziemię, a on przeleciał nade mną. Nie miałam już siły. Ból w ręce przyćmiewał mój umysł. Czekałam na kolejny atak.
  Nic się jednak nie wydarzyło. Zamiast tego usłyszałam ochrypły głos.
- Boże- Harry ukląkł obok mnie, dotykając ręką mojego policzka. Otworzyłam oczy, pochylał się nade mną. Na twarzy miał jedynie kilka zadrapań, oraz lekko rozciętą wargę.- Lily, Lily, nic Ci nie jest?
- Moja ręka- jęknęłam.- Płonie.
Miałam wrażenie że jest już spalona. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, ciało wyginało się z bólu w łuk.
- Spokojnie- uspokoił mnie Harry.- Lily, nie ruszaj się- poczułam jego dłoń na poranionym ramieniu. Zawyłam, jakby ktoś wbił w nie pazury.-Cholera- warknął chłopak, oglądając je. Resztkami sił zmusiłam się do spojrzenia na nie. Zebrało mi się na wymioty.
  Widniały w nim dwie, głębokie dziury po zębiskach. Z nich wypływała krew oraz zielony śluz. Z zadrapań również leciała ciemnoczerwona ciecz.
- Zostaw!- krzyknęłam przerażona, kiedy chłopak musnął palcami rany.- To boli!
- I będzie boleć- do moich uszu dobiegł cichy, melancholijny głos.
- Jamie- wyszeptał zaskoczony Harry. Usłyszałam jak chłopak idzie w naszą stronę. Chwilę później ukucnął dotykając ran. Jęknęłam głośno.
- Clevitus- stwierdził. Nie wiedziałam kto to, albo co to.- Trzeba ją jak najszybciej zawieść do Georga, inaczej za pare godzin może być po niej.
  Ostatnie co usłyszałam to były te słowa chłopaka. Świat stał się zamazany, a chwilę później coś mnie popchnęło w przepaść. Ręka nadal płonęła żywym ogniem.


___________________________________
HEJ WSZYSTKIM!
I tak oto, mamy rozdział 6. Wiem że teraz trochę Was przetrzymałam, ale jak wiecie zaczęła się nauka, przez co rozdział pisało mi sie trudniej i dłużej. Jednak jestem z niego zadowolona, jest więcej akcji. Mam nadzieję że Was zaciekawiłam  ;) 
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA 17 KOMENTARZY POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM! TO JEST DLA MNIE COŚ NIESAMOWITEGO, BARDZO WAM DZIĘKUJĘ <3 MAM NADZIEJĘ, ŻE SKOMENTUJECIE TEN ROZDZIAŁ, BARDZO MI ZALEŻY NA WASZEJ OPINII :) DLA CIEBIE TO SEKUNDA, A DLA MNIE MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA.
Do napisania, kocham Was! x
PS. Chcę uniknąć posądzania mnie o kopiarstwo, dlatego od razu zaznaczam; blog jest inspirowany książkami z serii Dary Anioła !

C Z Y T A S Z = K O M E N T U J E S Z

19 komentarzy:

  1. będę czytać twoje książki w przyszłości! <3 Na pewno! :D Jesteś cudowna! :* i proszę o więcej ;)

    J ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY! <3
    Dużo się dzieje i to mi się podoba ;D
    Szkoda mi Lilly ;c
    A Harry to dupek, przynajmniej jak narazie ;D
    Pozdrawiam xx

    http://another-wworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne ;) pisz dłuższe rozdzialy :) i blagam nie koncz w momentach ktore trzymaja w napięciu :)
    Najbardziej mi zalezy zeby były dłuższe wiec prosze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem, ale niestety piszę wszystkie rozdziały na telefonie i jest strasznie trudno. Człowiekowi się odechciewa ;) jednak jutro dojdzie mój nowy laptop, bo tamten się spalił, więc obiecuje że rozdziały będą lepsze i lepszej jakości. ;)

      Dziękuję, pozdrawiam <3

      Usuń
    2. To fajnie :) to będę czekać :) sama pisalam kiedys bloga i wiem jak to jest ( tez pisalam na telefonie, i tez wszyscy sie pytali kiedy nastepny i w ogóle ) <3
      Ale teraz chyba już nie mam takiej wyobraźni... na razie pisze tylko w moim zeszycie ale chyba odwiesze mojego bloga... a tobie życzę powodzenia i żebys juz zawsze miała taką wyobraźnię i w ogóle :***

      Usuń
  4. Wkońcu jest :) opłacało się czekać. Naprawde ten rozdział jak i cała reszta jest rewelacyjny. Czekamy na dalszy ciąg opowiadania. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze mam 372628733 sprzecznych emocji ;-; nie wiem co napisać
    ej to straszne omg sjwheiwbwie

    @uncivilstyles aka ala

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG zawsze jak kończę kolejny rozdział jestem w szoku
    spodziewałam się wielu rzeczy ale nie tego :o
    kjdydgkdidf *.* matko zazdroszcze ci wyobrażni itp.
    xd
    genialne, chce więcej więcej
    dobra najrałam sie ... marsjanek ka bum xd
    lols
    no to kocham i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś genialna, zazdroszczę talentu. Czytam wiele blogów, Dark'a, Dangers, Summer Love, City Of Angels, Worldwide ale żaden nie jest tak świetny jak ten. Prawda że dopiero sie rozkręca ale w przyszłości mogłabyś z niego stworzyć książkę, "Wojownicy Cieni, Lily White" - idealny tytuł. Uwierz że bym NOCOWAŁA pod księgarnia byleby tylko kupić pierwsza twoja książkę. Kiedy skończysz tego bloga powinnaś napisać do jakiegoś Wydawnictwa, może udałoby sie coś z tego stworzyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. idealny ♥
    Harry niech się ogarnie najpierw mówi jak myśli o Lilly, a potem obściskuje się z tą Van.. ugh niech się ogarnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. waśnie chciałam przyczytać Twojego bloga,ale zoobaczyłam że nie ma 1 rozdziału. Będziesz go dodawać? Bo nie wiem czy jest sens czytać bez 1?... -Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest w stronie pt; "Rozdział 1" ;)

      Usuń
    2. Dziękuje ;) Lecę czytać! Pozdrawam ;) -Ewa

      Usuń
  10. O kurwa! To jest ZAJEBISTE!

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG przeczytałam dziś wszystkie 6 rozdziałów i nie moge sie doczekać 7-ego jgvigbifdgb są takie niegrzeczne xd ale są suuuuper !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. "Tamten Harry był arogancki, agresywny, wie czego chce. A teraz...łagodny, miły. Ten facet jest dla mnie jedną wielką zagadką, którą ciężko jest mi rozszyfrować."
    Tamten Harry jest moim bogiem a ten drugi jest moim nałogiem mosdmzkljdvnakljdvnljkznvjklnzlv *o*

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG *-* wyczuwam klimat Miasta Kości
    Po prostu KOCHAM Twój blog!
    Dziękuję <3
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń