niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 7

  Czarny obraz rozlewał się pod moimi zamkniętymi powiekami. Jedyne co czułam, to to, że moja ręką płonie. Płonie żywym ogniem. Chciałam zacząć krzyczeć, wołać pomocy, jednak nie byłam w stanie wymówić z siebie nawet jednego słowa. Jakbym w ogóle nie miała głosu. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, nic nie słyszałam. Byłam sama ze swoimi myślami, bez możliwości ucieczki od nich. Chciałam otworzyć oczy, jednak były jakby sklejone. Ból w ręce był nie do zniesienia.
  Nagle wszystko, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, znikło. Cały ogień przepadł, teraz czułam tylko lekkie pieczenie, dało się to wytrzymać. W ustach poczułam słony smak, jakbym połknęła czystą sól. Zaczęłam kaszleć, próbując to wypluć. Moje powieki nie były już tak ciężkie, dlatego spróbowałam je podnieść. Udało się.
Rozejrzałam się zdezorientowana. Nade mną ktoś stał, jednak to nie był Harry ani Andy. Ten miał czarne włosy, wąsa oraz bardzo widoczne zmarszczki. Kiedy się uśmiechnął, utworzyły się również wokół oczu.
- Niesamowite- szepnął, oczarowany. Wpatrywał się cały czas we mnie, a ja nieudolnie próbowałam uciec od jego spojrzenia.- Niesamowite- powtórzył. Chciałam się spytać co jest takie niesamowite, ale kiedy spróbowałam się odezwać zaczęłam kaszleć, krztusić się. Mężczyzna sięgnął po coś, jakiś flakonik i przystawił mi go do ust. Wlał do nich całą zawartość a ja posłusznie ją połknęłam. Smakowała całkiem dobrze, jak malina i mięta.
- Co jest takie niesamowite?- wychrypiałam. Przestraszyłam się sama swojego głosu.
Nie zdążyłam otrzymać odpowiedzi, bo drzwi od pokoju się otworzyły. Wśród ciemności próbowałam dostrzec kto idzie, jednak mój wzrok był zbyt słaby. Słyszałam jedynie że idą dwie osoby.
- Jak się czuje?- cichy, melancholijny głos rozniósł się po pomieszczeniu. Ten sam, który słyszałam jako ostatni, kiedy w ciemnym zaułku dopadł do mnie Clevitus, czyli demon, z zamiarem... Zadrżałam na samą myśl.
- Obudziła się!- klasnął w dłonie uradowany mężczyzna. Spróbowałam się dźwignąć na jednym łokciu, upadłam z głośnym jękiem na łóżko. Starszy Pan natychmiast do mnie doskoczył.
- Spokojnie, Lily- wymówił moje imię niemalże z czcią.- Jesteś zbyt osłabiona, jad Clevitusa jest niezwykle śmiertelny, zazwyczaj wystarczy chwila żeby było już po zwykłych Mortales. 
- Po kim?- zmarszczyłam brwi, próbując zrozumieć co on do mnie mówi.
- Mortales, czyli Śmiertelnicy.- usiadł na krzesełku stojącym obok łóżka.
Próbowałam to wszystko połączyć w całość, jednak nic nie trzymało się kupy. Ten facet był jakiś dziwny, chociaż...Przez ostatnie dni zbyt wiele rzeczy się przydarzyło, żebym teraz myślała normalnie. Śmiertelnicy, przecież ja też jestem śmiertelniczką. Co on do jasnej cholery wygaduje?
- Lily- usłyszałam głos Harry'ego. Wyczułam w nim zmęczenie ale również...radość. Chwilę później czyjaś ciepła dłoń złapała moją.- Boże Święty, nic Ci nie jest!- dopiero teraz dostrzegłam jego twarz w lekkim świetle ognia jakie dawał palący się kominek. Nie wyglądał tak źle, twarz miał czystą, jednak siniaki i zadrapania były cały czas widoczne. Rozcięta warga już nie prezentowała się tak źle.
Przypomniałam sobie jak mnie potraktował w klubie i chciałam odepchnąć jego rękę, jednak wyraz jego oczu i uśmiech na twarzy mi na to nie pozwoliły.
- Chyba nie- mruknęłam.- Moja ręka...
- Nadal boli?- mężczyzna pochylił się nade mną, lekko ją dotykając. Nie bolała już tak bardzo, jednak nie o to mi chodziło.
- Nie, nie- zaprotestowałam szybko.- Chcę tylko wiedzieć... Czy wszystko z nią w porządku?
Pan tylko podwinął rękaw mojej bluzy, ukazując gołe ramie. Widniały w nim dwie dziury po ostrych zębiskach, jednak wyglądały już lepiej niż kiedy je ostatnio widziałam. Poza tym, nic więcej nie było. Odetchnęłam z ulgą.
- Niedługo wszystko zniknie- pocieszył mnie, siadając na swoje miejsce.- To niewiarygodny zaszczyt, że mogę Cię poznać, Lily- o co mu chodzi?- Jestem George.
- O czym Pan mówi? Jaki zaszczyt?- zapytałam, nieufnie przyglądając się Georgeowi. Uniósł brwi.
- Ach tak- szepnął do siebie.- Lily, powiedz mi. Jak masz na nazwisko?
- White- odparłam, nie zastanawiając się czy mi to czymś grozi, czy nie. Chciałam się dowiedzieć co jest grane. W oczach mężczyzny dało się dostrzec satysfakcję.
- Czy wiesz, kim jesteś?- zapytał poważnym głosem.
- Jestem zwykłą nastolatką mieszkającą w Londynie- chciało mi się śmiać, że wypytywał mnie o tak oczywiste rzeczy.
- Nie jesteś zwykłą nastolatką.
- Słucham?
- Jesteś córką Brook White, jednej z najpotężniejszych Wojowniczek Cieni. Chodź, wszystko Ci wytłumaczę.
***
  Byłam tym wszystkim zmęczona. Chciałam myśleć, że to tylko jeden wielki koszmar. Że tak naprawdę za chwilę obudzę się w moim pokoju, w Londynie. Że nie było tej imprezy, nie było Andy'ego, Harry'ego, te wszystkie wymyślone stworzenia tak naprawdę nie istniały. Chciałabym, ba, oddałabym wszystko żeby to się nigdy nie wydarzyło.
  Wolnym krokiem wszyscy szliśmy przez korytarz. George szedł wraz z chłopakiem z przodu, prowadząc. Ja natomiast szłam z tyłu z Harrym, który w razie czego miał mnie łapać, gdybym zemdlała. Ani razu nie puścił mojej ręki. Stanęliśmy przed dużymi, drewnianymi drzwiami. Mężczyzna włożył klucz do zamka i po chwili otworzyły się głośno skrzypiąc. Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, na całej ścianie był ustawiony regał z grubymi książkami w twardych okładkach. Na ich grzbietach widniały tytuły, jednak były chyba po łacinie. Ogólnie cały pokój był zawalony książkami oraz różnymi obrazami czy jakimiś flakonikami, buteleczkami, dzbankami. Dziwny facet- pomyślałam.
- Usiądźcie- wskazał na fotele które stały obok dużego stołu. Zajęliśmy swoje miejsca.
George po chwili do nas dołączył, trzymał w rękach dużą księgę. Położył ją na stół i spojrzał na mnie. Znowu próbowałam uciec przed jego spojrzeniem.
- Jesteś Lily White, jednak nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaką potężną wojowniczką jesteś- pokręcił głową.
- Nie jestem żadną wojowniczką, a to wszystko co Pan mi mówi jest niedorzeczne- powiedziałam zirytowana, kładąc ręce na stół. George otworzył księgę i zaczął czegoś szukać, kartkując nerwowo strony. W końcu znalazł to, czego szukał. Wyjął z niej jakieś zdjęcie i mi je podał.
- To jest Twoja matka- powiedział. Chwyciłam je delikatnie w dłonie.
Na zdjęciu była przedstawiona szczupła, wysoka kobieta, ubrana w czarny strój. Miała długie, czekoladowe włosy które rozwiewał wiatr, w oczach widać było zawziętość oraz determinację. W jej oczach dostrzegłam coś, co sprawiło że po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Była taka, jaką sobie wyobrażałam, tylko jeszcze bardziej perfekcyjna. Idealna w każdym calu. Miała coś, czego ja nigdy nie miałam- widać było jak silną jest osobą. Wyglądem faktycznie przypominałam ją, jednak nie byłam aż tak ładna.
- Mama- szepnęłam, czując w ustach słony smak łez. Odłożyłam delikatnie zdjęcie na stół i wytarłam oczy rękawami bluzy.
- Ona żyje, Lily- George uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona, a w mojej głowie zapaliło się jakieś światełko.
- Jak to?- szepnęłam, oszołomiona.
- Najpierw musisz mi pozwolić wszystko wyjaśnić- powiedział. Pokiwałam twierdząco głową. Teraz, kiedy wiedziałam że mama żyje, jestem gotowa zrobić wszystko żeby tylko ją odnaleźć.
Założył okulary na nos i zaczął czytać z księgi.
"- Dnia 20 kwietnia, 1996 roku, na świat przyszła córka Brook White- najpotężniejszej Wojowniczki Cieni, która przyrzekła chronić Apertine oraz cały Lux Mundi przed Światem Cieni. Brook wiedząc że Parilante będzie chciał jej córkę, oddała ją do Świata Ludzi, a sama oddała się w jego ręce, nie wiedząc że ponownie zaszła w drugą ciążę. Anioł Razjel pobłogosławił Lily White i nakazał jej misję aby odnaleźć Miecz i uwolnić swoją matkę, obdarowując dziewczynę potężną mocą oraz niesamowitymi zdolnościami. Pewnego dnia powróci ona do Swojego Świata aby pokonać Parilante który pragnie przejąć Nasz Świat. Anioł Razjel zstąpi ponownie na Ziemię błogosławiąc wszystkich Wojowników Cieni. 
Parilante porwał Brook do Świata Cieni, aby go odnaleźć żaden zwykły Wojownik nie ma szans na przeżycie. Może zrobić to jedynie Nasza Błogosławiona Lily White która musi odnaleźć Miecz Razjela, najpotężniejszą broń dla Wojowników Cieni która ostatecznie może pokonać demona."
Kiedy skończył czytać, zamknął księgę i spojrzał na nas poważnym wzrokiem. Nikt się nie odezwał.
  Miałam ochotę wybiec z tego pokoju, rozpłakać się. Byłam bezradna. To, co on przeczytał... " Anioł Razjel pobłogosławił Lily White..." To jest niedorzeczne. Ale z drugiej strony... Nie byłam zwykłą dziewczyną. Teraz tyle się wydarzyło, że na tle tego wszystkiego wydaje się to wiarygodne.
  Wiedziałam tylko tyle, że za wszelką cenę muszę odnaleźć mamę.
- Jak mam ją znaleźć? Nic o sobie nie wiem, nic o Waszym świecie- jęknęłam, chowając twarz w dłoniach.
- Jest kilka legend które głoszą gdzie Razjel ukrył miecz, jednak nie wiadomo czy któraś z nich jest prawdziwa- powiedział George. Spojrzałam na niego załamanym wzrokiem.- Najpierw Lily, musisz przejść szkolenie, nie możesz ruszyć bez podstawowych umiejętności.
- Muszę jak najszybciej odnaleźć mamę- powiedziałam zdeterminowana, prostując plecy.- Zrobię wszystko, żeby ją odzyskać- nagle przypomniało mi się to, co przeczytał George "oddała się w jego ręce, nie wiedząc że zachodzi w drugą ciążę".- Czyli...że mam rodzeństwo?- uśmiechnęłam się słabo, myśląc o tym że mam brata albo siostrę. Kiedyś myślałam że jestem sama, a teraz... Mam matkę oraz rodzeństwo.
- Tak- mężczyzna posłał mi ciepły uśmiech. Spojrzałam na swoje dłonie. Musiałam mu coś powiedzieć.
- Ostatnio... Ostatnio miałam dziwny sen- westchnęłam. Spojrzałam na Harry'ego, zagryzł tylko wargę, wpatrując się we mnie.- Śniło mi się, że cały świat,hm, płonął. Znaczy chyba. Wszędzie było pełno demonów oraz ludzi, którzy byli ubrani tak jak mama na tym zdjęciu- wskazałam na nie palcem.- Wojownicy Cieni. Słyszałam płacz dziecka, zaczęłam go szukać, kiedy coś mnie w tym śnie zaatakowało- wzdrygnęłam się.- I wtedy...Trzymałam w ręce Miecz- spojrzałam na Georga. Spojrzał na mnie oszołomiony.
- Trzymałaś w ręce Miecz?- powtórzył zaskoczony.
- Tak- pokiwałam głową.- Był bardzo ciężki i.. przepływała przez niego jakaś silna energia, tak mi się wydaje- zmarszczyłam brwi.- O co chodzi?
- Wizja Razjela- szepnął uradowany. Wstał od stołu i ruszył w kierunku regału. Po chwili wrócił z kolejną książką w ręce. Znalazł w niej odpowiednią ilustrację i mi ją podał.
- Czy to było to miejsce?- wskazał palcem na zamek z dużą bramą. Rozpoznałam ją.
- Tak- wymamrotałam, przyglądając się obrazkowi.- Stałam o tutaj, tylko że naokoło mnie był ogień.
- Jak się z niego wydostałaś?- zapytał George wpatrując się we mnie intensywnie.
- Miałam na ręce jeszcze tatuaż w kształcie skrzydeł anioła- powiedziałam.
- Jesteś Błogosławiona- uśmiechnął się do mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Wbiłam wtedy ten Miecz w ziemię i ten ogień tak jakby zniknął. Po prostu. I zabiłam nim demona który mnie zaatakował- wyznałam nieśmiało. Zerknęłam na Harry'ego. Miał bladą twarz, nic nie wiedział o moim śnie.
- Niesamowite- George pokiwał głową.- Lily, zdajesz sobie sprawę z tego że ten sen może Cię doprowadzić do matki? Do odnalezienia Parilante?
- Naprawdę?
- Tak. Tylko teraz musisz zostać u mnie- wrócił na swoje miejsce.- I Harry również.
- Dlaczego on też musi?- zaprotestowałam szybko. Nie chciałam go narażać na niebezpieczeństwo, nie chciałam.
- Bo on również może Ci pomóc. Poza tym, Clevitus także go zaatakował- uśmiechnął się do loczka ciepło.- Są tutaj także inni Wojownicy Cieni, Lily- poinformował mnie.- To będzie dla nich największy zaszczyt że będą mogli Cię poznać. Twoje imię i Nazwisko jest znane na całym Naszym Świecie, dzieci uczą się o Tobie nawet w szkołach.
- Słucham?- zapytałam oszołomiona.
- Tak. Chodźcie dzieci, zaprowadzę Was do Waszych pokoi.
***
- Co z Andym?- zapytałam Harry'ego, siadając na łóżku. Usiadł na drugim, które dzieliła mała nocna szafka.
- Nie wiem, nie odzywał się do mnie- wzruszył ramionami.- Gdzie masz swoją komórkę?
Pogrzebałam w kieszeniach bluzy aż ją znalazłam. Wyjęłam ją i spojrzałam na wyświetlacz.
- Cholera- mruknęłam.- 30 nieodebranych połączeń i 5 wiadomości- pokręciłam głową. Odczytałam je.
- I jak?
- Muszę do niego oddzwonić- wstałam i szybko wybrałam jego numer. Odebrał po 1 sygnale.
- Lily!- wykrzyknął do słuchawki. Musiałam ją odstawić od ucha, chcąc zachować słuch.
- Cześć, Andy- powiedziałam nieśmiało.
- Matko Boska, gdzie ty jesteś? Coś się stało? Martwiłem się o Ciebie jak kretyn- zaczął mnie nauczać.
- Tak, wszystko w porządku- zapewniłam.
- Jak z Harrym?- zerknęłam na chłopaka. Siedział nadal na swoim miejscu, patrząc się na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Um, dobrze- powiedziałam.- Posłuchaj, Andy. Przepraszam za wczoraj, że tak nagle wyszłam. Ale teraz nie możemy się widzieć przez kilka dni.
- Dlaczego?- w jego głosie wyczułam nutkę zawiedzenia.
- Później Ci wytłumaczę. Muszę kończyć, trzymaj się- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko.
- Czego chciał?- prychnął chłopak, kładąc się na łóżku.
- Pytał czy wszystko okej. Dlaczego tak reagujesz?- burknęłam, opierając głowę na rękach.
- Mówiłem Ci, że nie chcę żebyś się z nim spotykała- spojrzał na mnie. Spróbowałam nie utonąć w jego oczach.
- Nie będziesz mi rozkazywał. Poza tym, ja Cię nie potraktowałam jak nikogo w klubie- warknęłam. Jak to powiedziałam to od razu zrobiło mi się lżej. Na samą myśl o blondynce robiło mi się smutno.
- Czyli jak?- zaśmiał się.- Czyżbyś była zazdrosna o Vanessę?- uśmiechnął się uroczo.
- Nie. Ja jeszcze nie noszę sukienek które ledwo zasłaniają różowe stringi- uśmiechnęłam się sztucznie.- I zachowuję resztki przyzwoitości.
- Chyba jej nie polubiłaś- stwierdził.
- Nie, no coś ty! Na bank zostaniemy BFF które latają po centrum handlowym! Tylko że w moim przypadku będzie to uciekanie przed jakimiś demonami- rzuciłam. Na moje słowa zamyślił się lekko.
- Kiedy wróciłem i zobaczyłem że Ciebie nie ma, wiedziałem że stało się coś złego-wyznał.- Kiedy otworzyłem te drzwi...Nawet nie zdążyłem zareagować tylko poczułem że coś mnie przygniata do ziemi. A ty wtedy odwróciłaś od niego uwagę. Wyglądałaś strasznie- przegryzł nerwowo wnętrze policzka. Westchnęłam tylko, kładąc się na łóżko. Byłam bardzo zmęczona.
- Mam mamę- na te słowa uśmiech sam wkradł mi się na twarz.- I rodzeństwo.
- Gratuluję- ton Harry'ego zmusił mnie do spojrzenia na niego. Miał teraz ponury wyraz twarzy.
- Coś się dzieje?- zaniepokojona podniosłam się.
- Nie nie. Po prostu to wszystko jest strasznie...skomplikowane.
- Wiem.
  Zapadła między nami cisza. Znowu położyłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Sen porwał mnie swoimi długimi ramionami.
***
- Jak myślisz, uda Ci się?- zapytał Harry kiedy szliśmy pustym korytarzem.
- Nie mam zielonego pojęcia. To wszystko mnie przerasta- wyznałam, patrząc się na swoje czarne trampki.
- Domyślam się. Dasz radę. Zdenerwowana?
- Trochę- zaśmiałam się nerwowo.
George kazał nam przyjść później do Sali Zebrań gdzie miałam zostać przedstawiona innym Wojownikom Cieni. Nie powiem, ta wizja mnie ekscytowała, zobaczyć tyle osób które mają do czynienia z demonami, walczą w obronie Swojego Świata. Miałam dla nich ogromny szacunek i podziw, chciałam być taka jak oni. I jak moja matka.
- To tu?- Harry wskazał na duże drzwi z pozłacaną klamką.
- Chyba tak- powiedziałam.- Wchodź.
Pchnął drzwi i znaleźliśmy się w dużej sali. Spojrzałam na nią zafascynowana, wszędzie było pełno ludzi, którzy na dźwięk otwieranych drzwi przerwali swoje czynności oraz rozmowy, patrząc z zaciekawieniem na naszą dwójkę. Poczułam że robię się czerwona od natłoku spojrzeń, dlatego szybko zaczęłam szukać Georga.
Mam go.
Szedł właśnie w naszą stronę z wielkim uśmiechem na twarzy i widocznym podekscytowaniem w oczach.
- Jesteście- powiedział cicho.- Chodź, Lily. Harry, ty tu zostań, dobrze?
Chłopak pokiwał głową. Ruszyłam za Georgem. Stanął na czymś, co przypominało podium. Po sali przeszedł pomruk, ludzie patrzyli na naszą dwójkę z podziwem, zaskoczeniem, fascynacją. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Spokój!- klasnął w dłonie.- Jak się domyślacie, sprowadziłem Was w celu przedstawienia Wam pewnej osoby. Osoby, która jest opisana w Księdze Słońca i Księdze Razjela. Córki Brook White, która jest Błogosławiona przez Anioła. Która jest nadzieją dla Naszego Świata. Lily White.
  Na dźwięk mojego imienia i nazwiska jedna z kobiet zaczęła płakać. Nie wiedziałam co się dzieje, chciałam do niej podejść, uspokoić. Było w niej coś znajomego.
- Alice, spokojnie- uśmiechnął się do niej ciepło George.
- Alice?- zapytałam podejrzliwie. Tak miała na imię moja opiekunka z domu dziecka.
Kobieta ruszyła w naszą stronę. Miała na sobie czarny strój, taki jak mama. I również miała długie, brązowe włosy, oraz znajome rysy twarzy. Złapała mnie mocno za ręce i porwała w swoje ramiona. Objęłam ją odruchowo.
- Lily, Lily, moja kochana-szeptała szczęśliwa, głaszcząc mnie po plecach. Na dźwięk jej głosu zamarłam.
- Lily, to jest Twoja ciotka. Alice- powiedział George.
Odsunęłam się od kobiety, łapiąc ją za ramiona.
- Alice?- zapytałam oszołomiona.- To naprawdę ty?
- Lily, moje słoneczko- uśmiechnęła się przez łzy.- Jaka ty jesteś piękna- dotknęła ręką mojego policzka. Uśmiechnęłam się słabo.- Tak dobrze znów Cię widzieć- westchnęła zadowolona.
- Mi Ciebie też- zapewniłam.
  Spojrzałam na mężczyznę który uśmiechał się do nas przyjaźnie, a później na Harry'ego. Ten też lekko się uśmiechał, na co odwzajemniłam jego uśmiech.
***
  Siedzieliśmy teraz wszyscy w dużym pokoju gościnnym przy kominku. George zrobił wszystkim po kubku gorącej czekolady z piankami, co było miłe z jego strony. Pomyślałam, że może mogłabym się dowiedzieć czegoś od cioci na temat mojej mamy. Jaka jest, co lubi robić w wolnym czasie, jakie ma zainteresowania. Przede wszystkim interesowało mnie to, z kim zaszła w ciąże. George nic nie wspominał na ten temat.
- Ciociu...-zaczęłam.
- Mów mi po prostu Alice, skarbie- uśmiechnęła się do mnie.
- Dobrze. No to...Jaka była mama? W sensie z charakteru- zapytałam.
- Była niesamowitą osobą- westchnęła Alice, poprawiając się na fotelu.
- W to nie wątpię- powiedziałam, biorąc łyk gorącego napoju.
- Brook była osobą która zawsze dostawała to, czego chce. Dążyła do swoich celów i musiała je za wszelką cenę osiągnąć. Miała wielkie serce, wiele razy, w walkach, narażała swoje własne życie na niebezpieczeństwo by ratować innych. Zawsze powtarzała, że "Jej życiową misją jest zapewnienie bezpieczeństwa całemu światu". Nie dawała sobie wmówić nic, co uważała za prawdę, słuszne bądź bezpieczne. A kiedy dowiedziała się że jest w ciąży- Alice uśmiechnęła się, patrząc mi w oczy.- Powiedziała, że jej córka będzie Najpotężniejszą Wojowniczką Cieni, a jej imię i nazwisko będzie znane na całym Lux Mundi. Przyniesie ona nam wszystkim Błogosławieństwo, a Świat Cieni raz na zawsze zostanie zniszczony.
  Nie wiedziałam co mam powiedzieć, wpatrywałam się tylko w pianki pływające po brązowym napoju w Kubku. Nie chciałam zawieść mamy, chciałam żeby była ze mnie dumna. I będzie. Zrobię wszystko co tylko w mojej mocy żeby odnaleźć Miecz i odzyskać ją oraz brata. Nigdy chyba nie byłam tak zdeterminowana.
- Nie zawiodę jej- powiedziałam cicho do Alice.
- Wiem- zaśmiała się.- Pamiętam jej radość kiedy przyszła do mnie i mi powiedziała, że niedługo urodzi.
- Z kim mama zaszła ze mną w ciążę?- postanowiłam zadać to pytanie, które najbardziej mnie nurtowało.
- Z Charliem, jednym z Wojowników Cieni. Jednak uciekł on, do Świata Ludzi, kiedy dowiedział się, że Brook oddała dziecko do Sierocińca. Chciał i chyba nadal chce Cię odnaleźć, Lily.
  Spojrzałam na Harry'ego. Siedział zamyślony, wpatrując się w ogień w kominku. Chciałam wiedzieć co teraz sobie myśli, zawsze ciekawiły mnie jego myśli.
- Czyli że mam ojca?
- Tak. Który nadal Cię szuka.
  Zamknęłam oczy. Dzisiejszy dzień zapewne przeszedł do historii. Do mojej historii. Wiem, że mam rodzinę. Że nie jestem sama na świecie. Szkoda tylko, że ta rodzina rozsypała się na kawałki. Mama z bratem zostali porwani przez demona a ojciec szuka mnie po całym świecie, nie wiedząc nawet jak wyglądam, ile mam lat i w którym Domu Dziecka mama mnie zostawiła. Tak bardzo chciałabym ich wszystkich zobaczyć, moje serce by chyba nie wytrzymało nadmiaru emocji i by wybuchło. Szkoda, że nie wszystko jest takie fajne i kolorowe jak to przedstawiają w bajkach dla dzieci albo w filmach o miłości. A później żyjemy w takim oto fałszywym przekonaniu.
  Wyobraźcie sobie jak ja mam się teraz czuć. Właśnie się dowiedziałam że jestem Najpotężniejszą Wojowniczką Cieni, czyli kimś kto zabija demony oraz inne stworzenia które opowiada się dzieciom aby były posłuszne. Moje imię i nazwisko jest znane na całym Lux Mundi, oraz jestem Błogosławioną przez Anioła Razjela.
  A myślałam że moje życie nie może być bardziej pokręcone.
- Nadal masz naszyjnik- zauważyła Alice, wskazując na złoty medalik który wisiał na mojej szyi. Ujęłam go w palce i zaczęłam go obracać. Widniały na nim Skrzydła Anioła, a kiedy ruszałeś raz w prawo raz w lewo, wyglądały jakby się poruszały.
- Nigdy go nie zdejmuję- uśmiechnęłam się słabo, przyglądając się uważniej wisiorkowi. Dopiero teraz zauważyłam że widnieje na nim, drobnym druczkiem moje imię i nazwisko.
- Ma za zadanie Cię chronić- ciocia złapała mnie za rękę.
  Harry przez cały ten czas ani razu się nie odezwał. Męczyło mnie to.
- Co o tym wszystkim myślisz, Harry?- zapytałam, wyrywając chłopaka z zamyślenia. Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. Zrobiło mi się go żal.
- Słucham?- mruknął, poprawiając się. Ziewnął przeciągle, zasłaniając dłonią usta.
- Jesteście zmęczeni- stwierdził George. Trafił w sedno.- Idźcie spać, dziś mieliście dzień pełen wrażeń, starczy Wam. Jutro mamy cały dzień, prawda Alice?- zwrócił się do niej z uśmiechem.
- Prawda- zgodziła się.- No już, lećcie.
Wstałam z fotela. Wszystko mnie bolało, ręka trochę pulsowała, ale nie było źle. Harry wstał za mną i ruszyliśmy w stronę pokoi. Żadne z nas się nie odezwało.
  Jedyne o czym marzyłam to wskoczyć pod ciepłą kołdrę, zaśnięcie i o spokojnej nocy, bez żadnych koszmarów, Wizji, demonów oraz snów o Mamie, Siostrze bądź bracie czy Ojcu. Modliłam się w duchu o to, żeby tylko mieć spokojną jedną noc.

____________________________________________________________________
Witam Was wszystkich!
Chciałam tutaj na początku umieścić krótkie ogłoszenia parafialne ;)
Więc tak;
1. Na bloga został już stworzony oficjalny zwiastun, dlatego chciałabym wiedzieć co o nim sądzicie :) Został on wykonany przeze mnie, dlatego mam nadzieję że Wam się podoba. Moim zdaniem idealnie pasuje do fabuły bloga :) Możecie już go zobaczyć w zakładce Zwiastun :)
2. W końcu mam swojego laptopa, dlatego rozdziały będą teraz dłuższe i lepszej jakości! Tak, ja także się cieszę, bo jak wiecie pisałam ostatnie rozdziały na telefonie :)
Dlatego prezentuje Wam rozdział 7, który..No, nie będę się tu rozpisywała, bo zostawiam Wam wszystko do oceny. Dziękuję Wam za to że tu jesteście, jednak trochę mnie smuci to, że codziennie jest po +200, +300 wejść dziennie, a zazwyczaj komentują nowy rozdział max. 2 osoby. Dlatego następny rozdział wstawiam od 25 komentarzy, przypominam że można dodawać z anonima, bez konta na bloggerze.
Ja osobiście jestem bardzo,bardzo,bardzo zadowolona z tego rozdziału, podoba mi się że teraz wszystko zaczyna się wyjaśniać, nie ma już tyle ?, niewiadomych. I strasznie polubiłam postać Georga :D
Więc do następnego rozdziału! A to, kiedy się pojawi, zależy już tylko i wyłącznie od Was :)

C Z Y T A S Z = K O M E N T U J E S Z + S Z A C U N E K DLA AUTORA!

Całuję, Julia xx



31 komentarzy:

  1. Po prostu brak słów
    Masz niesamowity talent

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski, nie moge się doczekać dalszej części. Czekamy na next !!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie cudowny ! zapraszam na mojego bloga live-it-not-fairy-tale.blogspot.com :)
    Kocham Kate:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając ten rozdział, doszłam do wniosku że wszystkie blogi, np. Dark czy Danger mogą się schować. Ten blog ma taki niesamowity klimat, magiczny. Masz niewyobrażalnie niesamowity talent, i naprawdę, na poważnie, powinnaś napisać do jakiegoś wydawnictwa i przedstawić im tego bloga, nawet zwiastun. Mogę Ci zagwarantować, że książka stałaby się wielkim hitem, tak jak Dary Anioła. Fabuła jest może w 10% zainspirowana właśnie tymi książkami. Musisz z kimś kto się na tym zna porozmawiać i wtedy napisać.
    Trzymam kciuki!
    Eliza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając ten anielski rozdział,mam pozytywne wrażenie. Jest idealny! Nie mogę już się doczekać aż będzie te 25 komentarzy! A,zwiastun,hmm,on jest po prostu perfekcyjny,oglądam go z setny raz i nie mogę się napatrzeć. Czytam wiele blogów,ale ten ma te 'coś',oraz autorkę,która widać,że ma talent i dar. Widzę jak się poświęcasz dla nas,czytelników,pisząc i męcząc się na telefonie. A Ci,którzy nie komentują,po prostu jeden wielki Wstyd z dużej litery! Rozumiem,jak to jest wchodząc i widzisz kilkadziesiąt komentarzy,od razu chce się pisać i wiesz,że jest dla kogoś. ja oficjalnie czekam na książkę! Jesteś po prostu do tego stworzona. Czekam na twoje książki,moja imienniczko! <3 A teraz wiadomość do czytających: Komentować,bo chcemy nowy rozdział! :D

    ______________________________________________
    Kocham Cię i Twoje opowiadania,
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
    Julka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednym słowem: ZAJEBISTY!
    /Lena ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg
    Omg
    NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVEEEEEEEEEEER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    CHCIAŁABYM PISAĆ TAK JAK TY JEZU LWKFJGFLKJLKGJSKLAEJGLKSDGJLKSDGJ ZAZDROSZCZE WYOBRAŹNI TO PO PROSTU JEST PERFEKCYJNE SAKJLHGLKDHEGLJKHLKJHGLKVDZHNGLKDHVKLGHLKXNJHKXLGHKXLV

    dujulowmi

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma do czego sie przyczepic :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko pozazdroscic wyobraźni ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę o więcej szczegółów i perypetii z Harrym :) zeby wiecej bylo <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Boze... biedny Harry :c nic nie rozumie :c
    Fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli mozna wiedziec to ile bedzie rozdzialow? :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Wedlug mnie w imaginach chodzi o to zeby sie wczuc w sytuacje bohaterów. Wyobrażać sb ze to jesteśmy my :) tu sie da ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo cie prosze zeby w nastepnych rozdzialach bylo wiecej spraw dotyczacych harrego , lily i moze tej blondynki i andy'ego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny .! Świetnie piszesz . :D

    OdpowiedzUsuń
  17. dodaj następny

    OdpowiedzUsuń
  18. pięknie a teraz dodaj nezta

    OdpowiedzUsuń
  19. <3 juz nie moge sie doczekac następnego

    OdpowiedzUsuń
  20. dodaj next proszeeee

    OdpowiedzUsuń
  21. ojojojojojo, się porobiło. zaczepisty ten rozdział <3 dodawaj :*/
    Karolinka <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Julkaaa <3
    Boże Święty, myślałam że nie możesz być jeszcze lepsza w pisaniu ale się BARDZOOO myliłam. Jezu, kocham Cię :*
    W ogóle, tak bardzo zazdroszczę wyobraźni. :CC
    Dawaj następny, bo czekamy wszyscy z niecierpliwościąąąąąąąąąąąąąąąąąąą! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. no juz dfodaj bo umrę z ciekawosci

    OdpowiedzUsuń
  24. już się nie mogę doczekać następnego rozdziału xx @rinka_xo

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajnie mi się czytało :D

    http://lethaal.blogspot.com/
    zaobserwuj a sie odwdzięcze

    OdpowiedzUsuń
  26. To za dużo na mój mózg . ZA DUŻO, ROZUMIESZ? ♥ poznałam cię 2 dni temu a przez ciebie moja psychika zmieniła się nie do poznania. Piszesz nie-ziem-sko! utrzymujesz nie-ziem-ski klimat. Bohaterowie są nie-ziem-scy.! Ty też jesteś nie-ziem-ska !♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Trochę przypomina dary anioła, ale i tak zajebiste! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham!!!! Kocham!!!!!!!!!! Kocham!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń